czwartek, 27 czerwca 2019

Powrót i plan na następne 43 dni


Hejka!
Jak wiecie (jeśli oczywiście czytacie mojego bloga na bieżąco) wróciłam już jakiś czas temu, ale najpierw dodałam 2 posty z mojej podróży z hostami, później musiałam załatwić kilka rzeczy, a teraz jestem u babci, gdzie mam ciszę i spokój, więc postanowiłam napisać co tam u mnie.

Powrót do Polski był z jednej strony trudny, bo opuszczałam kraj, w którym zdążyłam się zadomowić oraz moją kochaną host rodzinę i znajomych. Z drugiej jednak był ekscytujący, bo wiedziałam, że zobaczę rodzinę i starych znajomych. Najdziwniejsze było jednak, po prawie 11 miesiącach słyszeć wszędzie język polski. Mój mózg potrzebował czasu, żeby się przestawić.

Po tym, jak wylądowałam w Warszawie (leciałam LA-NY-Wa-wa) oczekiwałam, że będą na mnie czekali tylko mama i Łukasz mój ojczym, ale myliłam się. Łukasz wziął większy samochód i przywiózł ze sobą 3 moich znajomych! To było świetne! Czekali z kwiatami, a ja z tych emocji, aż się popłakałam XD Nie miało znaczenia, że byłam mega zmęczona i bardzo chciało mi się spać. Całą drogę przegadaliśmy, a było to sporo czasu, bo jechaliśmy do domu 4 godziny.

Przez kilka dni dziwnie było rozmawiać cały czas po polsku, gubiłam słowa i zdarzało mi się zaplątać w tym co mówię, ale po kilku dniach to minęło.

Ok, to tyle o powrocie, a teraz pora napisać o tym, co z moimi planami na przyszłość. Jesteście ciekawi? ;)

W tytule napisałam o planie na tylko 43 dni, więc pewnie zastanawiacie się o co chodzi? Bo to wypada jakoś w połowie sierpnia... Dokładnie wtedy wracam do Stanów, na studia! Zdecydowałam się jednak na college i powrót do Kalifornii. Więcej o college-ach, na które aplikowałam i gdzie się dostałam napiszę w kolejnym poście (już go nawet napisałam :D), bo ten już robi się i tak dość długi XD, a jeszcze nie skończyłam.

Wracając do moich planów. Zaraz po powrocie złożyłam podanie o dowód i teraz czekam, aż go dostanę. Czeka mnie jeszcze zmiana wizy na F-1, która nada mi miano International Student. Do tego mam umówione 2 wizyty u dentysty :/ i w planach wakacyjny wyjazd z dziadkami.

Zanim wróciłam odpadła mi jedna sprawa do załatwienia, która najbardziej zaprzątała mi głowę. Chodzi o mieszkanie. Miałam kilka pomysłów: znalezienie host rodziny na jakiś czas, ale to wychodziło dosyć drogo, znalezienie współlokatorów i wynajęcie mieszkania (dołączyłam nawet do grup na fb, gdzie studenci byli w podobnej sytuacji), nawet moja host rodzina pomagała mi pytając po znajomych, ale wyszło inaczej. Jakoś pod koniec maja pisałam ze znajomą, którą poznałam właśnie przez bloga i wtedy właśnie napisałam jej, że szukam pokoju. Ta dziewczyna (pozdrawiam Cię Noelia, jeśli to czytasz! :*) mieszka z ciocią i wujkiem w Santa Monica i raz, jak byłam z hostami w LA poszliśmy wszyscy razem na lunch i tak poznaliśmy się osobiście i nawet o tym już kiedyś tu pisałam. Wracając do tematu. Noelia odezwała się do mnie po kilku dniach i napisała, że powiedziała o mojej sprawie swoim opiekunom, a oni przemyśleli kwestię i postanowili, że dopóki sobie czegoś nie znajdę (a wiadomo najlepiej szukać będąc na miejscu), to mogę z nimi pomieszkać. Mają duży dom, więc nie będzie problemu, w końcu trzeba sobie pomagać. Wyobrażacie sobie, moją reakcję? Łzy szczęścia mieszające się ze zdziwieniem, że obcy ludzie chcą mi pomóc. I tak chwilowo nie muszę bać się, że nie znajdę na czas miejsca, w którym mogę się zatrzymać.

Ok, to tyle w tym poście. Pa!

17 komentarzy:

  1. Powrót do kraju zawsze jest wielkim wydarzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, jestem tu pierwszy raz ale przejrzałam kilka twoich wpisów. Świetnie, że miałaś możliwość zamieszkać w USA. Oglądając czasem amerykańskie filmy też czasem wyobrażam sobie zamieszkanie w tym kraju ale to tylko dla mnie marzenia :)
    Dodaję Twój blog do obserwowanych, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! U mnie zaczęło się podobnie od marzeń, aż trafiłam kiedyś na blog o wymianie i jakoś tak się ułożyło :D
      Dzięki i pozdrawiam!

      Usuń
  3. powroty są ciężkie ale w końcu wracasz do swojego rodzinnego kraju <3
    zapraszam

    mój blog |KLIK|

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak myślałam, że wrócisz na studia, już po poście o aplikacji ;) Gratulacje i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro obie wracamy to trzeba się tam jakoś spotkać! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super niespodziankę Ci zrobili, to musi byc mega uczucie jak bliscy przyjeżdzają Cię przywitać. Zazdroszczę Ci tych studiów w USA. Moim marzeniem jest zwiedzić stany i mam nadzieje sen kiedyś mi sie uda

    OdpowiedzUsuń
  7. Powrót z emigracji to nie bułka z masłem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej jest, jeśli jesteś za granicą z rodziną, a inaczej w mojej sytuacji, kiedy przez 10 miesięcy przebywasz z samymi amerykanami i wchodzisz w ich mentalność, przyswajasz język i kulturę, więc powrót do kraju to takie zderzenie. No niby wraca się do tego samego kraju, gdzie żyło się tyle lat, ale jednak trzeba się nieco przestawić i przystosować.

      Usuń
  8. Gratuluje jeszcze raz udanego dostania się na studia! powrót do ojczyzny zawsze jest trudny, ale da się przyzwyczaić :)
    Pozdrawiam, Weronika S.
    pasjeweroniki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz dziękuję! Masz rację, kilka dni i już się przyzwyczaiłam :*

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :*

Copyright © 2016 Olka w USA , Blogger