Dziś niedziela, Jared miał nockę i odsypia, a ja siedzę przy kawie i postanowiłam napisać, co się teraz dzieje.
Ze spakowaniem rzeczy babci Carol i przeprowadzeniem jej do nowego mieszkanka w domu spokojnej starości zeszło nam dość szybko, bo dużą część już spakowała sama wcześniej, czego nie wiedzieliśmy zabierając się za pomoc. Sama chciała przeprowadzić się do końca tygodnia, więc wczoraj wieczorem już skończyliśmy. Tam, gdzie teraz mieszka nie mają zwykłych pokoi, tylko małe mieszkanka. Każdy ma sypialnię, salonik, kuchnię i łazienkę do własnej dyspozycji. Byliśmy tam, to powiem Wam, że warunki ma tam super, jakby była na wakacjach w luksusowym hotelu. No, ale i płaci za to niemałe pieniądze, bo ponad 4 tys $ miesięcznie, ale zapracowała na to, więc jej się należy. Razem z mężem, który zmarł 5 lat temu, ciężko pracowali. Udało im się otworzyć własną kawiarnię, w której wiele lat sami pracowali. Kiedy zaczęła przynosić dochody, zatrudnili pomoc, a później dziadek, który miał głowę do interesu, założył kolejną kawiarnię i tak z biegiem lat, mieli już około 20 kawiarni w LA w San Diego i San Francisco. Kiedy zdecydowali się na emeryturę sprzedali wszystko i żyli sobie nie martwiąc się już o nic.
My sami dopiero zaczynamy się przenosić. Ja osobiście nie mam wielu rzeczy, raptem 2 walizki i kilka reklamówek, za to Jared uzbierał sporo rzeczy, no miał prawo, bo mieszka w LA od lat, no i jest starszy ode mnie, sporo starszy, wiec miał czas to uzbierać. U mnie w rodzinie to już chyba tradycja, że kobiety mają starszych partnerów. Dziadek od babci jest starszy o 13 lat, mój tato od mamy był o 9 lat, a Jared ode mnie 11, więc w sumie babcia nadal wygrywa :D
Z mieszkaniem za to będzie ciężko. Odkąd zamieściliśmy ogłoszenie, to jeszcze nikt się nie odezwał, ale jest koniec roku, więc to zawsze ciężki okres, bo rzadko kto się teraz przeprowadza. Jeśli nikt się nie znajdzie, to najwyżej będziemy płacić do lutego, a później o nowych lokatorów niech martwi się właściciel.
Moim nowym domem będzie teraz dzielnica LA o nazwie Sherman Oaks. Leży ona w dolinie San Fernando i ma około 60 tys. mieszkańców. Jest jedną z mniej zaludnionych dzielnic, ponieważ jej południowa część obejmuje obszar gór Santa Monica. Określana jest jako spokojna, w sam raz dla rodzin. Jak dla mnie bardzo fajna lokalizacja. Spokojnie, ale też na tyle blisko wszystkiego, że mieszkanie tam nie będzie uciążliwe.
Dom jest jednorodzinny, ale po obu stronach za płotem mieszkają sąsiedzi. Dom ma ponad 50 lat, ale jest bardzo dobrze utrzymany. Jest parterowy, więc nie trzeba będzie biegać po schodach. Ma też garaż na 2 samochody, ale stoi jako oddzielny budynek trochę za domem, zauważyłam, że to tutaj dość popularne rozwiązanie. Obok domu jest podjazd, którym bardzo łatwo można wjechać dalej. Co mi się mega podoba, to panele słoneczne na dachu, dzięki którym opłaty są bardzo niskie, co pomaga zmniejszyć koszt utrzymania domu, bo jest naprawdę spory. Ma duży salon połączony z kuchnią i jadalnią. I ma wyspę! Jej, jak mi się podobają wyspy. Jest biało i jasno i na szczęście nie ma wykładzin, tylko panele i dywaniki. W salonie jest kominek, w którym można normalnie palić i zrobić fajny klimat w chłodne dni. Są 3 pokoje, 2 większe i 1 mniejszy. Postanowiliśmy, że nasza sypialnie będzie tam, gdzie do tej pory był pokój gościnny, ponieważ tam rano nie ma słońca, więc się tak nie nagrzewa i nie świeci w oczy o świcie. Sypialnia Carol będzie dla gości, a mniejszy pokój już przerobiony jest na biuro, wiec zostanie biurem. Są też 3 łazienki. Jeny, kiedy ja znajdę czas, żeby to posprzątać XD Carol miała panią, która jej pomagała i pana, który dbał o ogródeczek z przodu domu, a my będziemy musieli to ogarnąć sami. Ach te dorosłe życie :P Z tyłu domu na szczęście nie ma ogródka, bo powiem szczerze, nigdy nie lubiłam pracy w ogrodzie. Mogę sprzątać dom, prasować, czy zmywać naczynia. ale ogród to nie moja bajka. Z tyłu za to jest palenisko, wielki grill, taka lokomotywa, Carol z mężem musieli kiedyś robić niezłe imprezki XD, i to, co mi się najbardziej podoba w tym domu. Mamy basen! I leżaki. Wszystko ogrodzone jest drzewami, takimi wysokimi, tujami czy czymś podobnym, więc jest zacisznie i nikt nie zagląda.
|
Za kanapą jest jeszcze stół i tam jest jadalnia
|
|
Podoba mi się to, że wszędzie jest jasno, moje poprzednie mieszkanie i mieszkanie Jareda są bardzo ciemne
|
|
Łazienka przylegająca do naszego pokoju
|
|
Tył domu i palenisko na pierwszym planie
|
Może ktoś zarzucić mi, że się chwalę, ale wcale tak nie jest. W moim życiu było kilka złych momentów, które ciężko przeżyłam (mój tata zginął w wypadku samochodowym, kiedy byłam mała), a teraz jest dobrze, więc się cieszę i chcę się tym wszystkim dzielić z innymi. Nawet, kiedy nikt by nie zaglądał na tego bloga, to pisałabym wtedy dla siebie, żeby mieć pamiątkę.