piątek, 24 maja 2019

Seniors Last Day & Grad Bash

Seniors Last Day & Grad Bash

Ostatnio trochę mniej piszę, ale to dlatego, że został mi już niecały miesiąc wymiany, więc wykorzystuję czas na robienie dużo ciekawszych rzeczy niż siedzenie przy laptopie i spotkania ze znajomymi, więc wybaczcie. Na pewno wszystko nadrobię.

22.05 to zarazem - Final Day for Seniors czyli był to ostatni dzień na oddanie wszystkich projektów oraz Seniors Last Day czyli zakończenie szkoły, które jest zupełnie inne niż te w szkołach w Polsce. Przyszliśmy normalnie ubrani, mieliśmy skrócone lekcje, choć i tak na nich nic nie robiliśmy tylko rozmawialiśmy i omawialiśmy nasze projekty. Otrzymaliśmy też swoje Yearbooki. Po lekcjach wróciłam z hsiostrą do domu, ale tylko zjadłyśmy obiad, przebrałyśmy się, wzięłyśmy ciepłe koce i wróciłyśmy z powrotem do szkoły, gdzie odbywał się Senior Sunset. Graliśmy w różne gry, podpisywaliśmy Yearbooki, wygłupialiśmy się i czekaliśmy na zachód słońca, którego i tak nie zobaczyliśmy, bo były chmury. Do domu wróciłam około 9:00.


23.05 o 3:00 po południu z ludźmi ze szkoły jechaliśmy na Grad Bash. Jest to impreza dla seniors organizowana w naszym przypadku w Universal Studios w Hollywood. Wszystko trwało od 5:00 do 2:00 w nocy. Do godziny 10:00 mogliśmy zwiedzać i korzystać ze wszystkich atrakcji, a później zaczęła się impreza. Najpierw dla rozgrzewki grali jacyś mało znani DJ-je, a na koniec zagrał Marshmello. Po tym wszystkim byłam tak zmęczona, że przespałam całą drogę powrotną, a gdy htata około 4:00 rano odbierał nas spod szkoły to też średnio kontaktowałam XD Dziś wstałam przed 1:00, wzięłam chłodny prysznic, żeby się obudzić i po śniadanio-obiedzie postanowiłam na świeżo napisać post.










poniedziałek, 6 maja 2019

Droga do amerykańskiego college

Droga do amerykańskiego college

Proces aplikacji na studia w Ameryce jest skomplikowany, a dla exchange studenta, który nie otrzymał HSD (High School Diploma), tak jak ja, komplikuje się jeszcze bardziej.

Jadąc na wymianę wiedziałam już, że będę chciała, jeśli będzie to możliwe aplikować na studia, więc już w Polsce zaczęłam od wygooglowania wszystkiego, co mogłam na ten temat. Zaraz po przyjeździe z pomocą host rodziny zaczęliśmy orientować się, gdzie mogę zdać potrzebne testy i zapisałam się na wolne terminy, aby mieć to jak najszybciej za sobą, a w razie kiepskiego wyniku móc go jeszcze poprawić. SAT zdawałam w październiku, a GED pod koniec listopada, bo w moim stanie można go zdawać na max 60 dni przed ukończeniem 18 lat, a ja urodziny miałam mieć w styczniu. To były mega intensywne miesiące i oczywiście myślałam, że niczego nie zaliczę, ale wyszło całkiem przyzwoicie. Jako obcokrajowiec potrzebowałam również potwierdzenia, że mój angielski jest na takim poziomie, że bez problemu dogadam się na uczelni i będę wszystko rozumiała. Ja wybrałam egzamin TOEFL i zdałam go jeszcze będąc w Polsce.

HSD - to dyplom ukończenia amerykańskiego liceum, który otrzymuje się po uzyskaniu odpowiedniej ilości kredytów, które zbiera się przez 4 lata szkoły.

GED - jest odpowiednikiem HSD, ale piszą go Ci, którzy np. przerwali z jakiegoś powodu szkołę, więc aby kontynuować edukację i iść na studia muszą napisać GED. Test składa się z 4 części: Mathematical Reasoning, Reasoning Through Language Arts, Science, Social Studes i zajmuje 2 dni. Maksymalna ilość punktów na każdym teście to 200, a żeby zaliczyć trzeba mieć 145. Trzeba zaliczyć każdą z części, bo bez chociaż jednej, cały test jest nieważny. Można wtedy w innym terminie poprawić tę część i wtedy wszystko jest zaliczone. Przy punktach powyżej 165 dostajemy status College Ready, a przy 175 + Credit, co przydaje się przy rekrutacji na studia. Ja zaliczyłam 3 części jako College Ready, a jedną - matme XD jako Pass.
Koszt - 140$ w Kalifornii, w innych stanach może być inaczej.

SAT - test badający wiedzę przedmiotową i kompetencje. Trudny i bardzo intensywny, bo trzeba ścigać się z czasem, żeby zdążyć wszystko zrobić. Amerykanie piszą go kilka razy, żeby go ogarnąć. Dobrze, że w mojej szkole nie było dużo prac domowych, to mogłam się do niego przygotować. Za pierwszym podejściem udało mi się zdać go całkiem nieźle i do tej pory nie wiem jakim cudem, bo naprawdę były słowa, których nie rozumiałam i zdarzało mi się strzelać XD
Koszt - około 50$

TOEFL - test sprawdzający umiejętność posługiwania się językiem angielskim. Składa się z 4 części, czytania, słuchania, mówienia i pisania. Za każdą część można dostać max 30 pkt, czyli razem 120. To od szkoły zależy, jakie ustali minimum.
Koszt - 200$

Po otrzymaniu wyników zaczęłam składać aplikacje. Za każdą płaciłam chyba po 50-60$. Jeszcze jedna rzecz, o której bym zapomniała. Przy aplikowaniu musisz też udowodnić, że stać cię na rok studiów, czyli, że na koncie masz odpowiednią sumę pieniędzy. Przeważnie jest to około 20 tyś $, zależy to jednak od tego ile warte są studia, bo jedne kosztują rocznie 7 tys, a inne 35 tys.
Ja aplikowałam do kilku college i na jeden Uniwersytet. Niespodziewanie dostałam pozytywne odpowiedzi z większości, co było szokiem, bo myślałam, że z każdego przyjdzie odpowiedź, że przykro nam, ale nie. No i wtedy musiałam podjąć jedną z najcięższych decyzji w moim życiu i zdecydować, do którego college pójdę i czy w ogóle pójdę, czy może wrócę do Polski i tam będę aplikować na jakąś uczelnię.

I tu może skończę, żeby potrzymać Was w niepewności XD W kolejnym poście opowiem trochę o uczelniach, na które aplikowałam, a za jakiś czas napiszę, jaką podjęłam decyzję.

P.S.
Mój post jest dość skrótowy. Jeśli chcecie przeczytać, jak proces aplikacji wygląda, to bardzo przejrzyście napisała o tym Karolina. Nie chciałam pisać drugi raz tego samego, ponieważ u mnie wyglądało to podobnie. Zatem odsyłam Was do bloga Karoliny: Aplikowanie na studia w USA, jako wymieniec?
Copyright © 2016 Olka w USA , Blogger