sobota, 26 października 2019

Premiera serialu "See" - first date? oraz, jak zostałam sierotą roku

Premiera serialu "See" - first date? oraz, jak zostałam sierotą roku

Na premierę zaprosił mnie kolega z którym chodzę na Government - Kevin, którego mama pracuje jako kostiumolog przy różnych produkcjach, więc często dostaje wejściówki na podobne eventy i tym razem zaprosił mnie, z czego jestem mu mega wdzięczna, ponieważ bycie tam i przeżycie czegoś podobnego to było naprawdę coś, co widzi się tylko w tv i nawet nie marzy się, żeby być tam samemu :D

Premiera odbyła się w poniedziałek wieczorem, 21 października. Najpierw pojechaliśmy zjeść, a później już do Westwood do Regency Village Theatre. Dobre pół godziny zajęło nam znalezienie miejsca parkingowego i to dość daleko od naszego celu, więc musieliśmy jeszcze kawałek iść. Chyba lepszą opcją byłoby zostawienie samochodu u mnie pod domem i pojechanie Uberem. Zanim jeszcze weszliśmy na teren, to czekały na nas bramki (wykrywacze metalu). Z naszymi wejściówkami mogliśmy wejść wcześniej, ale trochę postaliśmy i popatrzyliśmy razem z innymi za takimi murkami, które odgradzały drogę i czekaliśmy aż przejdą aktorzy i twórcy serialu, aż skończą pozować do tysięcy zdjęć i udzielać miliona wywiadów. Trwało to długo, ale za to mogliśmy sobie popatrzyć z bliska na takie gwiazdy jak Jason Momoa <3 i Alfre Woodard, to w sumie te najbardziej znane przeze mnie, ale było ich dużo więcej.


Foto kradzione ze strony Apple. Sorry Apple :D Od lewej: Alfre Woodard, Jason Momoa, Nesta Cooper, Archie Madekwe, Hera Hilmar, Yadira Guevara-Prip, Sylvia Hoeks i Christian Camargo.

Ten mur za aktorami i te murki, za którymi my staliśmy, zostały tam postawione specjalnie tylko na tę okazje, aby wyglądały jak z post apokaliptycznej przyszłości, co jest ściśle związane z fabułą serialu.
Na takie wydarzenie oczywiście wypada ubrać się przyzwoicie, więc założyłam sukienkę, a Kevin luźny (casual) garnitur, ale niektórzy wybrali się w zwykłych ciuchach, jeansy i tshirt, no jak dla mnie, to trochę nie bardzo, bo jednak większość była luźno, ale elegancko ubrana.
Ok, jedziemy dalej. Jeszcze zanim skończyło się zamieszanie na zewnątrz, zmyliśmy się do środka, żeby zająć miejsca i poczekać. No i oczywiście musiałam pójść do toalety, a wychodząc trafiłam na zamieszanie, bo akurat wchodził Jason Momoa z żoną. Próbowałam się cichaczem przecisnąć obok, ale ktoś mnie potrącił i jak ostatnia sierota wpadłam na kolejną osobę, którą okazał się ofc sam aktor. Ma się to szczęście XD Dobrze, że nie rzucili się na mnie ochroniarze myśląc, że jakaś zwariowana fanka chce mu coś zrobić XD Zdołałam się tylko odwrócić uśmiechnąć i powiedzieć przepraszam, on zrobił to samo plus przytrzymał mnie. I tyle. Poszli sobie, a ja pomyślałam, o rany, ale on jest wielki (193cm i ponad 100kg). Tak zakończyła się moja wielka przygoda z Hollywoodem :D Wróciłam do Kevina, opowiedziałam mu o wszystkim i stwierdził śmiejąc się, że więcej mnie samej nigdzie nie puści.
Przed wyświetleniem serialu, długo jeszcze gadali i przedstawiali aktorów, aż w końcu się zaczęło.
Serial stworzył i napisał Steve Knight (tworzył scenariusz do serialu Peaky Blinders), a wyreżyserował Francis Lawrence (Igrzyska śmierci, Gotham, Jestem Legendą). "See" rozgrywa się w odległej przyszłości, po tym, jak śmiertelny wirus zdziesątkował ludzkość. Ci, którzy przeżyli okazują się niewidomi. Momoa wciela się w ojca bliźniąt, które rodzą się ze zdolnością widzenia. Z pomocą duchowej liderki Paris, muszą chronić swoje plemię przed królową, która chce zabić dzieci. Serial ma niesamowitą obsadę, z której wiele osób jest naprawdę niewidomych lub niedowidzących, co można było zauważyć na premierze, bo niektóre osoby miały białe laski.


Podsumowując. Serial mi się podoba, choć nie do końca jest w moim guście (przeważnie oglądam kryminały lub seriale z takimi wątkami), ale zobaczenie go na wielkim ekranie, gdzie można było podziwiać piękne widoki, w których serial był kręcony oraz niesamowite kostiumy, naprawdę robił wrażenie i myślę, że raczej skuszę się i obejrzę kolejne odcinki. Serial będzie dostępny od 1 listopada, kiedy ruszy Apple TV +. Jak na razie jest niewiele do obejrzenia, więc raczej poczekam, aż platforma się trochę rozwinie, bo wydanie 5$ miesięcznie i nie korzystanie z tego, to mi się nie opłaca.
Cały wieczór ogólnie był świetny. Nawet nie marzyłam o tym, aby być kiedykolwiek na takim wydarzeniu i na własne oczy zobaczyć, jak to jest w tym Hollywood ;) A Kevin ma u mnie dużego plusa ;)

Uroczy i zawsze kradnie show, tak było i tym razem

Obsada serialu

Wejście do Regency Village Theatre

Snaki

Czekamy

Fajna ta ścianka :D
Najbardziej fotogeniczne foto wieczoru :D

poniedziałek, 21 października 2019

SMC tydzień #4, #5 i #6

SMC tydzień #4, #5 i #6
Wygląda na to, że minęło już 1,5 miesiąca, od kiedy jestem w college! Sama nie wiem, kiedy to zleciało. Może gdyby pogoda zmieniała się, jak w Europie, to inaczej bym to odczuwała, a tu zrobiło się nawet cieplej niż było ostatnio. Od mojego przyjazdu temperatura wahała się od 20 do 25 st C, a w ostatnich dniach mamy nawet 30. Na szczęście klimat jest dość suchy, do tego wiatr wiejący znad oceanu, więc idzie przeżyć :)

W szkole robi się coraz intensywniej, coraz więcej materiału, więc coraz więcej quizów, esejów i projektów. Z administration of justice miałam już 2 quizy - zaliczone na A i B+, z czego bardzo się cieszę, bo jest tu masa materiału, którego trzeba się nauczyć. Jeszcze więcej materiału jest na Government, ale nie jest bardzo trudny, no i uczy bardzo fajny profesor o nieprzeciętnym nazwisku Kurvink :D Pierwszy z 3 quizów, które mają być w ciągu semestru, już za mną na A- i jako jedna z 2-óch tylko osób otrzymałam A, więc jestem z siebie bardzo dumna :D Na tych zajęciach są dodatkowe punkty za obecność, więc wszyscy się pojawiają. Wręcz przeciwnie jest na General Psychology, profesor Chin nie zwraca uwagi na to, czy ktoś chodzi na zajęcia, czy nie, byleby był na quizach i wywiązywał się z projektów, esejów i zadań. Chociaż wszyscy mówią, że wykłady dają wyższą ocenę, a ucząc się tylko z książki najwyżej można dostać B. Angielski to angielski - czytanie ze zrozumieniem, dyskusja i pisanie, a matematyka to matematyka liczymy i liczymy i tak w kółko :D

Zebrało mi się trochę zdjęć, więc mam nadzieję, że będą się Wam podobać :)


Widok z jednego z budynków szkoły

Widok na wjazd na parking

Student center

Lubię tu siedzieć, bo jest wygodnie i jasno


Biblioteka

Pomału widać jesień

Campus około 8:00 rano

Takie widoki, kiedy siedzi się do późna w bibliotece ;)

Szkolny parking. Kto bogatemu zabroni XD 


Czasami jem taki lunch

a czasami taki :D

lub taki

ten podobny ;)

A tu już kilka fot codziennych





W college też jest homecoming week, ale mało hucznie obchodzony. Ja wybrałam się ze znajomymi tylko na mecz w sobotę.

sobota, 12 października 2019

Santa Monica

Santa Monica

To już 2 miesiące, odkąd mieszkam w Santa Monica, więc postanowiłam napisać nieco więcej o mieście i tym, jak mi się tu żyje.

Mieszkam z bardzo miłą rodziną (małżeństwo Polka i Amerykanin oraz ich chrześniaczka również Polka). Choć widujemy się dość rzadko, bo każdy ma swoje zajęcia, praca, szkoła itd., to dość dobrze się dogadujemy, z czego bardzo się cieszę, bo bałam się, jak to będzie, ale jest dobrze, naprawdę dobrze :) Mieszkanie znajduje się w budynku, który podzielony jest na 4 mieszkania i każde ma 2 piętra. My akurat mieszkamy od szczytu, ale na szczęście nie od ulicy tylko z drugiej strony, więc jest dużo ciszej. Najbardziej podoba mi się lokalizacja, bo od plaży jest to niecałe 10 minut na piechotę, więc w każdej chwili mogę się zebrać i pójść na spacer. Tak, uwielbiam tu mieszkać :D

Tu mieszkam, tylko że z drugiej strony, bo tu akurat fota od drogi.
Santa Monica, jak każde miasto ma swoje plusy i minusy, a ja teraz postaram się napisać, jak ja to widzę.

Santa Monica słynie z pięknej, szerokiej i bardzo długiej plaży, licznych sklepów oraz historycznego molo - Santa Monica Pier, więc każdego dnia przybywają tu tysiące turystów, aby zobaczyć słynny znak informujący o końcu drogi 66. Dzięki turystom, ale również ludziom tu mieszkającym, miasto tętni życiem. Jedni spacerują, inni jeżdżą na rowerach lub rolkach, bawią się i uprawiają sport na otwartych siłowniach. To właśnie tutaj kręcono zdjęcia do serialu "Słoneczny Patrol", to tutaj patrząc z daleka widzisz, jakby góry wchodziły do oceanu, tutaj surferzy mają swój raj, a ja za każdym razem obserwując to wszystko zakochuję się jeszcze bardziej. I choć czasami trochę pizga wiatrem od oceanu, to klimat tego miejsca jest świetny. Wysokie fale, w miarę ciepła woda (na moczenie nóg wystarczy), skejci, biegacze, street workout'owcy, rodziny z dziećmi, chill na plaży i palmy. To wszystko składa się na oryginalny klimat Santa Monica.
Santa Monica różni się pod wieloma względami od LA. LA to miasto jazdy samochodem i korków. I choć tutaj też jeżdżą samochody i zdarzają się korki, to jednak Santa Monica jest spokojniejsza i jest oazą ruchu pieszego. Ma też super program wypożyczania rowerów miejskich i hulajnóg. Praktycznie na każdym rogu można je znaleźć.
Sport jest nieodłączną częścią Santa Monica. Gdzie nie pójdziesz, to zawsze znajdziesz w pobliżu jakąś siłownię. Do tego plaża oraz miejsca na niej, gdzie można ćwiczyć, sprzyjają uprawianiu sportów. Tutaj rzadko zobaczysz osobę z nadwagą, tutaj ludzie zorientowani są na treningi, wszędzie tam, gdzie jest trochę zielonej trawki widać ludzi ćwiczących yogę lub coś innego. Widać, że ludzie tutaj są bardzo ambitni i dbają o swój rozwój. Przeczytałam też gdzieś, że Santa Monica jest miastem o najwyższym odsetku osób z dyplomami i doktoratami.
No i na koniec ta mniej przyjemna strona miasta. Można je podzielić na 2 części. Od Pico w stronę Pacific Palisades jest ta ciekawsza, bardziej bezpieczna i ładniejsza okolica, tam też znajdują się wille gwiad. Słyszałam, że gdzieś tam mają swoje domy Beckhamowie, Tom Cruise, Sandra Bullock i wielu innych aktorów, piosenkarzy itp. A im bliżej Venice, tym okolica staje się mniej ciekawsza. Tam zdarza się więcej włamań, kradzieży czy napadów. Ja mieszkam w połowie tej lepszej części, więc w mojej okolicy za wiele się nie dzieje, ale mój college już jest za Pico, więc to już ta gorsza dzielnica. Sprawdzając tę kwestię w necie, znalazłam informację, że jest to okolica 2-óch gangów: Santa Monica 13 (latynoska grupa) i Graveyard Gangster Crips (afro amrykańska  grupa). Po prostu trzeba wiedzieć gdzie chodzić, a gdzie się nie zapuszczać, ale nie myślcie też, że za każdym rogiem coś czyha, bo tak nie jest. Ludzie tutaj żyją, mieszkają i dają radę.

Podsumowując, jest świetnie. Pogoda jest super, prawie połowa października, a tu nadal po 20 kilka stopni codziennie. Choć szkoła, nauka, projekty i eseje zajmują mi dużo czasu, to znajduję też czas na to, aby gdzieś wyjść, najczęściej są to spacery na plażę, która jeszcze mi się nie znudziła. Wiecie dla kogoś, kto całe życie mieszkał w małej miejscowości na styku Warmii i Mazur, gdzie było niewiele atrakcji, to taka zamiana jest, jak inne życie. Chyba nadal trochę nie wierzę, że to się dzieje :D Ok, teraz jeszcze kilka zdjęć. Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem.

Widok z molo

Jeszcze zanim zejdzie się na plażę, to wybrzeżem wzdłuż plaży ciągnie się droga, którą można spacerować i z góry podziwiać widoki.

Zachody słońca są tu magiczne <3 

I zawsze jest dużo ludzi

Jest też wiele miejsc na zakupy

3rd Street Promenade

to chyba najbardziej znane po Santa Monica Pier miejsce w Santa Monica




I na koniec jeszcze coś poza tematem. Płoną wzgórza na południu Santa Clarita, czyli miasta, gdzie spędziłam swoją wymianę. Jest to bardzo duży pożar, który spalił już jakieś domy. Na całe szczęście moja host rodzina mieszka na północy, więc im nic nie zagraża, ale ich znajomi zostali już ewakuowani. Ten rok i tak jest chłodniejszy i co za tym idzie jest mniej pożarów niż w zeszłym roku, ale nadal są, bo nie pada. Mam nadzieję, że szybko uda się ugasić te pożary. Pod spodem jeszcze filmik, który przysłał mi host tata. Nagrał go wieczorem wracając z LA.


Copyright © 2016 Olka w USA , Blogger