niedziela, 16 czerwca 2019

Road Trip #1

Hejka!
Kiedy to czytasz, ja najprawdopodobniej siedzę w samolocie, albo jestem już w Polsce. Uporałam się szybko z tym postem (będzie jeszcze jedna część z San Francisco), bo chciałam wrócić z czystym kontem. Tak wiem, że nie dodałam jeszcze obiecanego posta o College'u, ale naprawdę nie miałam czasu go dokończyć. Kiedy załatwię wszystkie pilne sprawy na pewno się za niego wezmę.

Ok, a teraz o moim wyjeździe z host rodziną. Choć od zakończenia szkoły minęły już 2 tygodnie, to najpierw czekałam na Graduation, które było 31.05, a później na koniec roku w szkole mojego młodszego hbrata. Szkołę kończył 6.06, a my już 7 rano wyruszyliśmy w naszą podróż.

Pierwszym naszym punktem był Sequoia National Park. Po drodze, gdzieś na obrzeżasz Bakersfield zajechaliśmy na śniadanie, a później prosto do celu. Zajęło to nam niecałe 4 godziny. Wjechaliśmy południowym wejściem i udaliśmy się do Giant Forest. Ten las naprawdę robi wrażenie, a jak stoisz przy takiej gigantycznej sekwoi, to czujesz się jak mrówka XD Zostawiliśmy auto na parkingu i poszliśmy przejść się jednym ze szlaków. Po południu musieliśmy się trochę wrócić i znaleźć nasz hotel, który był w Kernville. Nocowaliśmy tam tylko jedną noc i mieliśmy do dyspozycji, jedno piętro domku, gdzie były 2 pokoje, salon, kuchnia i 2 łazienki.





Następnego dnia ruszyliśmy do Yosemite National Park. Miejscowość w której był nasz hotel to Fish Camp. Tym razem był to ogromny 4* hotel z basenami, masażami i różnymi innymi atrakcjami, ale my i tak wracaliśmy tam tylko na kolacje i spanie. Byliśmy tam 3 noce i przez większość czasu jeździliśmy po okolicy, zostawialiśmy auto i ruszaliśmy na szlak. Tam mieszkaliśmy w niedużym domku, można było też wynająć pokoje w hotelu, ale domek był fajniejszy i nie kręciło się tam tyle ludzi co w hotelu, więc było ciszej i spokojniej.




Hotel :D

Sarenki, jelonki to norma. Ludzie opowiadali, że można spotkać też niedźwiedzie, ale chyba lepiej, że ich nie spotkaliśmy XD



Za niedługo pojawi się kolejna, ostatnia część z tej podróży. Nie chciałam upychać wszystkiego w jednym poście, bo przeważnie, jak robię długi, to mam problemy z dodaniem, a później z wyświetlaniem treści na blogu, więc robię krótsze 😉

2 komentarze:

  1. W lipcu przylatują do nas rodzice Joanny i też może wybierzemy się w tamte rejony na wycieczkę :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :*

Copyright © 2016 Olka w USA , Blogger