piątek, 28 grudnia 2018

Boże Narodzenie w Kalifornii


No i po świętach!

To było moje pierwsze Boże Narodzenie spędzone poza domem i to tak dosłownie, bo wszystkie święta spędzałam w swoim domu, ponieważ w Polsce mam małą rodzinę, z którą przeważnie spędzamy ten czas w gronie kameralnym. Tym razem jednak było inaczej. Już na 3 tygodnie wcześniej moja host rodzina była zapraszana do znajomych na świąteczne spotkania. Czasami hrodzice chodzili sami, a czasami razem z nami. W sumie to byłam tylko na jednym u sąsiadów z naprzeciwka, rodziców naszej przyjaciółki Liv i tym, które organizowaliśmy u nas.

Swięta spędzaliśmy w domu, więc oczywiście wcześniej trzeba było zrobić porządki, ale nie tak szalone, jak to jest w PL - coroczna akcja "myjemy okna dla Jezusa" XD. Nie, tu nie było takiego szału, po prostu zwykłe sprzątanie. Trochę więcej niż zwykle było za to gotowania i pieczenia, bo moja rodzina gotuje i lubi gotować, a nie kupuje gotowce czy półprodukty.

A tak, przypomniało mi się jeszcze, że przecież w czwartek, ostatniego dnia szkoły wieczorem byłam u Camryn na spotkaniu świątecznym naszej paczki, czyli 7 osób - Camryn, ja, Amy (moja hsiostra), Liv, Aidan, Casey i Nathan. Było jedzenie, karaoke - tradycyjnie i wymiana prezentów. Dostałam fajne kosmetyki do makijażu i kąpieli, milusie świąteczne skarpety i kapcie, gift card do Starbucksa, koszulkę z kalifornijskim niedźwiedziem, kubek i 2 zapachowe świeczki. Mam super znajomych i cieszę się, że mogłam spędzić z nimi czas przed świętami.

Ok, to tyle z okresu przed świątecznego, przejdźmy, więc do samych świąt.

24.12
Kiedy moja rodzina w PL zasiadała do Wigilii, to u mnie była 10 rano. Dzięki Messengerowi, przez godzinę byłam tam razem z nimi. Było cudownie i choć nie byłam tam osobiście, a ponad 9tyś km od nich, to nie było mi smutno, bo wiem, że jestem tu, gdzie chcę być, że jest to właściwe miejsce i wspaniała przygoda.
Później postanowiłam jeszcze ogarnąć swój pokój i łazienkę i zeszłam na dół, aby pomóc w kuchni. Tam czekała na mnie niespodzianka, bo hrodzice powiedzieli mi, że Polskim zwyczajem, organizują wieczorem kolacje wigilijną. Byłam tak mega pozytywnie zaskoczona, że uściskałam każdego po kolei XD Już jakiś czas temu rodzina wypytywała mnie o to, jak wygląda Boże Narodzenie w naszym kraju, ale nie miałam pojęcia, że tak się w to wkręcą. Hmama kupiła nawet pierogi z kapustą i grzybami - nie mam pojęcia gdzie ona je znalazła, bo ja nigdzie ich nie widziałam. Tradycyjnie też kolacja była bezmięsna, więc zrobiliśmy łososia, ziemniaki i dużo warzyw. Przyszli hdziadki, a hbrat przyprowadził swoją dziewczynę. Było świetnie i to był dla mnie mega prezent i taki cudowny gest ze strony mojej kochanej hrodziny. Jeszcze przed kolacją pojechaliśmy do kościoła, gdzie odbył się koncert, trwał niecałą godzinę, po tym wróciliśmy i zajęliśmy się już naszą kolacją.

Koncert był świetny <3

Stół przygotowany na "tradycyjną" polską wigilię w Kalifornii XD, a zdjęcie, które jest na samej górze, zostało zrobione u hdziadków.

25.12
Pobudka około 8:00 i oczywiście prezenty! Tutaj naprawdę ludzie obdarowują się wieloma rzeczami. Nie miałam pojęcia, że dostanę tyle prezentów, a to nie był koniec, bo na obiad szliśmy do hdziadków i tam były kolejne prezenty. Zaskok, bo nie dostałam żadnych słodyczy, jak to było zazwyczaj w Polsce. Tu, jeśli kupujesz coś komuś, to jest to coś konkretnego, no chyba, że jesteś dzieciakiem, to wtedy jakieś słodycze dostajesz. Co przyniósł mi Mikołaj? Między innymi: kosmetyki, piżamę, bluzkę, 2 case na telefon, 3 różne gift card i jeszcze kilka innych rzeczy. Później zjedliśmy tradycyjne świąteczne śniadanie mojej hrodziny, czyli cinnamon rolls i graliśmy w planszówki. Po południu pojechaliśmy do hdziadków i byliśmy tam, do wieczora.

Pyszne! Uwielbiam cinnamon rollsy, które robi moja hmama. Przed świętami piekła je co najmniej 4 razy i za każdym razem wszystkie znikały w 15 minut XD


26.12
Wstałam rano z bólem głowy i zatkanym nosem, a mieliśmy jechać całą rodziną w góry. Miałam też lekką gorączkę, więc hmama dała mi coś od przeziębienia, zrobiła inhalacje i zapakowała z powrotem do łóżka. Część rodziny zapakowała się do samochodu i pojechali połazić po górach, bo niebyło sensu, aby przeze mnie tracili cały dzień. Została tylko hmama, która pozwoliła mi się wyspać, zrobiła pyszną zupę z warzywami i kurczakiem i kolejną inhalację i dawkę leku, na wieczór powtórka i wczoraj czułam się już prawie dobrze tylko trochę osłabiona, a dziś już jest ok. Dobrze mieć hmamę pielęgniarkę <3

Na koniec jeszcze kilka zdjęć co ciekawszych domów, jakie udało mi się zrobić w okresie przed świętami.


<3





Mała paczka od rodziców <3

6 komentarzy:

  1. Tyle sie u Ciebie dzialo. U mnie na szczescie dosc spokojnie, praktycznie cale Swieta na stoku.
    PS. Happy New Year!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Ja nigdy jeszcze nie jeździłam na nartach. Z Mazur zawsze było nam daleko. Happy New Year!

      Usuń
  2. Po tym co piszesz to widać, że miałaś super święta. Twoja host rodzina wydaje się taka wspaniała. I jeszcze chciałabym napisać, że zdjęcia z twoich postów są bardzo ładne. 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Tak, święta były super i rodzinę mam równie cudowną ;)

      Usuń
  3. To dobrze, że mocno nie tęskniłaś, bo po tym widać, że dobrze się tam czujesz, cieszę się z tego powodu :* A te ozdoby na zielonej trawie wyglądają ciekawie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże Narodzenie przy 19 stopniach za oknem to było ciekawe przeżycie XD

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :*

Copyright © 2016 Olka w USA , Blogger